„Umiłowane” Ojca Pio

 

Po przybyciu Ojca Pio do San Giovanni Rotondo 4 września 1916 roku, tym razem na stałe, powierzono mu prowadzenie kolegium serafickiego, kierownictwo duchowe chłopców i kierowanie dopiero co tworzącym się „kółkiem franciszkańskim”, złożonym z samych kobiet. Było ich dwanaście, „zjednoczonych miłością siostrzaną, poświęconych modlitwie, medytacji i dziełom miłosierdzia dla bliźnich”. Trzy z nich zostały wybrane przez niego jedna po drugiej, aby stanąć na czele grupy. Oto ich historie… Historie, w których wiara i pobożność przeplata się z załamaniem nerwowym, niepohamowaną zazdrością i niepojętą miłością mistyczną.

 

Nina Campanile – święta i wrażliwa dusza

Maria Anna (Mariannina) urodziła się w San Giovanni Rotondo 8 września 1893 roku w wielodzietnej rodzinie państwa Marii i Nicoli Campanile. W domu wszyscy nazywali ją Niną. Z wykształcenia była nauczycielką i tej pracy oddawała się przez całe swe życie, ucząc w różnych szkołach podstawowych w San Giovanni Rotondo. Była jedną z pierwszych córek duchowych Ojca Pio.

Poznali się w dość smutnych okolicznościach 5 października 1916 roku. Tego dnia Nina, pełna obaw i bólu, udała się wraz z koleżanką Vittoriną Ventrellą do Ojca Pio, aby zapytać go, czy jej brat Pasqualino, który zginął na froncie kilka tygodni wcześniej, zostanie uratowany od kary wiecznej. Ona, odkąd dowiedziała się o śmierci brata, nie przestawała się za niego modlić i ofiarowywać msze święte, ale miała wątpliwości, czy to wystarczy. Wtedy Ojciec Pio podarował jej słowa pełne otuchy, ale i gorzkiego pouczenia: „Gdyby miłosierdzie Boże miało zważać na to, co wy sądzicie, wszyscy ludzie byliby w piekle. Tak, twój brat jest ocalony i potrzebuje, aby go polecać Bogu”. Od tego dnia Nina została córką duchową Ojca Pio i wkrótce za jego radą złożyła ślub czystości, który co roku odnawiała w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Ojciec Pio skierował do Niny Campanile dwadzieścia cztery listy, wśród których znalazł się jeden z najpiękniejszych, mówiący o jego powołaniu do życia zakonnego. List został przekazany w listopadzie 1922 roku podczas odprawiania zakonnych rekolekcji. Przed ich rozpoczęciem Ojciec Pio powierzył się modlitwom niektórych ze swoich penitentek i zgodził się uchylić rąbka tajemnicy dotyczącej własnego powołania. Realizację tego zamierzenia odnajdujemy w korespondencji skierowanej właśnie do Niny. Ojciec Pio opisuje w niej zmagania, jakie towarzyszyły mu przed wstąpieniem do zakonu kapucynów i pisze o misji powierzonej mu przez Boga, a mianowicie o poleceniu: „Uświęcaj siebie i uświęcaj innych”. Zakonnik z niezwykłą szczerością zwierza się również ze swoich dylematów duchowych: „I poczułem wówczas dwie siły w swoim wnętrzu, ścierające się ze sobą i rozrywające mi serce: jedną był świat, który chciał mnie zagarnąć dla siebie, a drugą Bóg, który wzywał mnie do nowego życia”. Następnie prosi adresatkę listu: „Pomódl się za mnie do Niego, aby wyświadczył mi łaskę, żebym stał się synem nie mniej godnym niż św. Franciszek; abym stał się przykładem dla moich współbraci, aby zapał trwał ciągle i wzrastał we mnie zawsze, tak, bym stał się doskonałym kapucynem”. W tym liście, jak i w pozostałych, Ojciec Pio zawsze zwraca się do Niny po imieniu nadanym jej na chrzcie, zgodnie z tym, co już wcześniej jej przypomniał: „Maria to twoje imię”.

Kierownictwo duchowe Ojca Pio – ustne i listowne – trwało nieprzerwanie, jednak nie zawsze było ono proste i łatwe z powodu mocnego oddziaływania trudności fizycznych i psychicznych Niny na jej stan ducha. Mimo to Ojciec Pio, nawet gdy odbywał służbę wojskową i leżał w gorączce, potrafił znaleźć w sobie tyle sił, by pisać do niej listy. W jednym z nich zachęcał swoją „najdroższą córeczkę”: „trzymaj się mocno tych dwóch cnót: słodyczy wobec bliźniego i świętej pokory wobec Boga”.

W 1916 roku gwardian klasztoru Matki Boskiej Łaskawej w San Giovanni Rotondo, ojciec Paolino z Casacalenda, powierzył Ojcu Pio niewielką grupę młodych i pobożnych kobiet w wieku od dwudziestu do czterdziestu kilku lat, której celem było dążenie do osiągnięcia chrześcijańskiej doskonałości. Pomocą w jej osiągnięciu miały być konferencje ascetyczne wygłaszane przez Ojca Pio w rozmównicy na parterze klasztoru dwa razy w tygodniu: pierwsza w czwartek, a druga w niedzielę. Były one ukierunkowane na praktykę codziennej modlitwy, szczególnie medytacji, na czynienie dobra, na życie cnotami i walkę z wadami, na rozważanie Pisma Świętego, zwłaszcza Męki Pańskiej, na czyny pokuty i umartwienia, na życie sakramentalne i wybór właściwego kierownika duchowego.

Z czasem konferencje przekształciły się w spotkania indywidualne, gdyż zakonnik uznał ten sposób prowadzenia kobiet za najbardziej właściwy dla ich duchowego rozwoju, twierdząc: „Materiał został zgromadzony, teraz wy zaczynajcie budować”. To indywidualne prowadzenie duchowych córek polegało przede wszystkim na dawaniu dobrego przykładu i wyjaśnianiu problemów duchowych, a także odnosiło się do życia codziennego. Nina Campanile otwarcie przyznaje: „W kierownictwie duchowym Ojciec Pio nie ograniczał się jedynie do słuchania o sprawach dotyczących pobożnych praktyk, lecz wchodził we wszystkie szczegóły dnia, w całe życie naszej rodziny…”. Zakonnik nie znosił kobiet frywolnych i ubierających się wyzywająco, cenił w nich skromność i pełną godności prostolinijność. Posłuszeństwo i czystość były cnotami, których znaczenie podkreślał z wielkim naciskiem.

Następnie kobiety – pozostające w swoim świeckim stanie, a większość z nich była nauczycielkami w szkołach podstawowych – przyjmowano do Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Niezamężne i wdowy składały ślub czystości i co roku uroczyście go odnawiały, przy czym jedna z nich, wyznaczana przez Ojca Pio, stawała się „duchową przewodniczką” grupy. Zakonnik obdarzał je dość nietypowym tytułem „umiłowanej”.

Jako pierwsza tego wyróżnienia dostąpiła Nina Campanile, pełniąc tę godność przez trzy lata, tj. od 1917 do 1921 roku. Ona też jako jedna z pierwszych odkryła stygmaty na dłoniach Ojca Pio i, jak inne kobiety, próbowała je z szacunkiem ucałować. Co więcej, poinformowała o nich gwardiana klasztoru, o. Paolino, który z niedowierzaniem przyjął tę wiadomość, jak i prowincjała kapucynów z Foggii, o. Benedetta z San Marco in Lamis. Według niej stygmaty wyglądały jak oparzenia na skórze i musiały niezmiernie boleć. Przekonała się o tym, gdy pochwyciła dłoń Ojca Pio, by ją ucałować. Gdy to uczyniła, Stygmatyk zakrzyknął z bólu i powiedział: „Gdybyś wiedziała, jak mnie upokorzyłaś!”. „Ojcze, dzięki tym stygmatom do Bożego Narodzenia Pan udzieli nam wielu łask!” – próbowała się bronić. Zaskoczony tą odpowiedzią, Ojciec Pio wyrzucił z siebie: „Pozostaną tu aż do Bożego Narodzenia? Zatem będę usilnie się modlił do Pana, by wszystko zniknęło”. Wierzył, że z okazji Bożego Narodzenia Jezus uczyni jego rany niewidzialnymi, gdyż, jak sam twierdził, te „zewnętrzne znaki sprawiają, że czuję się nieopisanie zawstydzony i upokorzony”. Niestety stygmaty nie zniknęły, a duchowa córka mimochodem rozpowiedziała o nich w całym San Giovanni Rotondo.

Nina Campanile zmarła w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat, 9 stycznia 1989 roku. Jej świątobliwe życie było wypełnione codzienną modlitwą, sakramentami oraz osobistym cierpieniem, tak duchowym, jak i fizycznym. W marcu 1989 roku o. Gerardo Di Flumeri w „Voce di Padre Pio” tak o niej pisał: „To była święta dusza, godna córka duchowa czcigodnego Ojca Pio”.

 

Elvira Serritelli – nieszczęsna kobieta

Po Ninie Campanile drugą „umiłowaną” została Elvira Serritelli, która przewodziła grupie przez kolejne dziewięć lat, od 1921 do 1930 roku.

Warto wspomnieć, że każda zmiana „duchowej przewodniczki” była traktowana przez jej poprzedniczkę wręcz jak odrzucenie przez Boga. Dla Niny zakończyła się ona załamaniem nerwowym, które sprawiło, że „przez kilka dni leżała w łóżku prawie nieprzytomna, a przez kolejne dwa lata ciężko chorowała”.

Jeszcze boleśniej przeżyła ten fakt Elvira. Kiedy dobiegł jej czas przewodzenia grupie, zaczęła mścić się na swej następczyni, Cleonice Morcaldi. Rzucała na nią, a przy tym i na Ojca Pio, najgorsze oskarżenia. Okazało się, że kobieta cierpiała na obsesje: seksualną i religijną, o których nikt nic nie wiedział, będące według lekarzy konsekwencją chorób i molestowania seksualnego, jakie przeszła w okresie dojrzewania. Podobne kalumnie kierowała również pod adresem innych osób, w tym także duchownych, których zaufanie chciała podważyć. Mimo to jej nieprawdziwe oskarżenia i pełna pomówień anonimowa korespondencja doprowadziły do wielu przykrych następstw, w tym wizytacji apostolskiej, która zakończyła się bolesnymi konsekwencjami dla Ojca Pio. Stygmatyk, zachowując spokój wobec tego, co go spotkało, i świadom powagi oskarżeń, które tym razem Elvira kłamliwie potwierdziła pod przysięgą, zwierzył się Marii Grazii Massie: „Moja córko, wiem o wszystkim! Ale czy to ważne, że obrzucano moją biedną osobę błotem za życia, a potem obrzucać będą także po śmierci? Mnie wystarczy ratować dusze i to określone dusze”. Swoją niesprawiedliwą oskarżycielkę uważał za „kobietę nieszczęsną”.

Elvira urodziła się w 1890 roku w San Giovanni Rotondo w rodzinie Marii Micheli i Giovanniego Serritellich. Miała sześcioro rodzeństwa, z których Angela i Mario utrzymywali  żywy kontakt z Ojcem Pio. Zakonnik, pomimo wyrządzonych mu przez Elvirę wielu bolesnych i niezasłużonych przykrości, był jej spowiednikiem aż do jej śmierci, która nastąpiła w 1965 roku.

 

Cleonice Morcaldi – pierworodna i najdroższa

Trzecią przewodniczką grupy pobożnych kobiet była Cleonice Morcaldi, która pełniła ten obowiązek od 1930 roku aż do śmierci Stygmatyka. Tak jak jej poprzedniczki, pochodziła z wielodzietnej i niezbyt majętnej rodziny. Co ciekawe, urodziła się 22 stycznia 1904 roku w San Giovanni Rotondo, w dniu pierwszej profesji zakonnej Ojca Pio.

Poznała natomiast Ojca Pio, gdy była jeszcze nastolatką i pobierała nauki w szkole w Foggii. Napisała do niego list, a on jej odpisał i tak została jego duchową córką. Odtąd był jej nieocenionym przewodnikiem i spowiednikiem, do którego przychodziła po radę w każdej sprawie: począwszy od spraw zwyczajnych, poprzez pomoc w podejmowaniu ważnych wyborów, aż po pokonywanie coraz wyższych stopni chrześcijańskiej doskonałości. Kiedy nie mogła spotkać się z nim osobiście, wówczas pisała krótkie bileciki z zapytaniem, na które zakonnik jej odpisywał lub posyłała mu swego Anioła Stróża. Po śmierci obojga rodziców, Carmeli i Filippa Morcaldich, obwołała go swym umiłowanym „rodzicem”, do którego zwracała się, mówiąc „Tatusiu”, a później, za zgodą Ojca Pio, również „Mamusiu”. Pewnego dnia zakonnik oznajmił: „Zaraz po Panu Jezusie ja jestem dla Ciebie wszystkim. Wszystkim – w Nim i przez Niego. Jeśli matką jest ta osoba, która urodziła Cię w ciele, to o ileż bardziej ten, kto odrodził Twoją duszę w bólu i miłości. Dusza jest ważniejsza od ciała”. Jego modlitwom zawdzięczała pokonanie trudności w szkole i pomyślne zadnie egzaminów, a także wybór dobrych szkół, w których pracowała jako nauczycielka. Mimo że nie była jego pierwszą duchową córką, Ojciec Pio uważał ją za swoją „pierworodną” i najdroższą. Pisał do niej: „Tak bardzo pragnę, byś była święta”. Na jego ręce złożyła trzy śluby: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, które odnawiała co roku 20 września.

Związek emocjonalny Ojca Pio z Cleonice oraz nacechowany czułością język, w jakim się do siebie zwracali, rozpalał wyobraźnię wielu historyków, a nawet biografów Stygmatyka. Ojciec Pio tłumaczył się tym, że na południu Włoch nie stosuje się formy grzecznościowej „Pani”, ale mówi się bezpośrednio: „Ty” lub „Wy”, w związku z czym nie ma nic nadzwyczajnego w mówieniu do kogoś „Moja najdroższa”, nawet gdy znajomość jest niedługa. Natomiast, tak twierdzą znawcy tematu, niezwykle czuły język Cleonice, wyraz jej duchowej więzi z kapłanem, „zdradzał cechy wysokiej mistyki, charakterystycznej dla znanych z historii osób szczególnie oddanych Bogu”, takich jak choćby święci: Franciszek i Klara z Asyżu czy Franciszek Salezy i Joanna de Chantal. Relacja Cleonice z Ojcem Pio kształtowała się na płaszczyźnie pomiędzy mistyką, osobistym uczuciem, a wiarą, która kazała jej widzieć w Stygmatyku samego Jezusa. Pisała do niego: „Kocham Cię, ponieważ jesteś we wszystkim drugim Panem Jezusem”. A on ją zapewniał: „Po to zostałaś wybrana, abyś przez moją miłość poznała miłość Jezusową”. W procesie beatyfikacyjnym udowodniono, że ta kontrowersyjna forma nie kryła żadnych uchybień wobec moralności chrześcijańskiej i zakonnej czystości.

Ich częste rozmowy, nierzadko przepełnione franciszkańską radością, wywoływały złośliwe komentarze i zazdrość u wielu nieprzychylnych zakonnikowi osób. Były również źródłem prześmiewczych i uszczypliwych plotek oraz pomówień. Pewnego razu Ojciec Pio, by wlać trochę otuchy w serce swej duchowej córki, użył dosadnego porównania: „Pozwól psom szczekać: taka ich natura”, a innym razem próbował ją uspakajać: „Zachowaj spokój i nie słuchaj dzwonów ze wszystkich kościołów”. Zaprzyjaźnionemu kapłanowi zwierzał się: „Przypisują mi czyny, których nie popełniłem i wkładają w moje usta to, czego nie mówiłem”.

Cleonice cieszyła się szczególnym szacunkiem w grupie, której przewodziła, jak również wśród osób gromadzących się wokół Ojca Pio, które widziały w niej najbliższą współpracownicę i zaufaną przyjaciółkę Stygmatyka. W latach 1930-1933, gdy zakonnik musiał żyć w odosobnieniu z powodu fałszywych oskarżeń, ona wraz z najbliższymi córkami duchowymi spotykała się codziennie około godziny dziesiątej w kapucyńskim kościele, by wspólnie modlić się o jego uwolnienie, natomiast przez niewidomego Pietruccia posyłała mu bileciki dla pocieszenia. Pomagała również przy zbieraniu funduszy na budowę Domu Ulgi w Cierpieniu, a mały domek, w którym mieszkała, użyczała osobom przysłanym przez Ojca Pio. Za swoją misję uznała upowszechnianie nauki Jezusa zawartej w słowach swego kierownika duchowego, które skrzętnie zapisywała w zeszytach. Tak powstał dziennik duchowy, wydany później pod tytułem „Moje życie w bliskości Ojca Pio”, którego treści kopiowała i przekazywała czcicielom Stygmatyka. Zmarła w wieku osiemdziesięciu trzech lat, 23 lutego 1987 roku.

 

Trzy „umiłowane”

Powróćmy raz jeszcze do początków i spróbujmy spuentować wszystkie te trzy historie. Z chwilą przybycia Ojca Pio do San Giovanni Rotondo zaczął tworzyć się wokół niego krąg pobożnych i radosnych niewiast, znanych jako córki duchowe. Wiedzione nadprzyrodzoną intuicją i spragnione duszpasterskiej opieki, której w tym czasie brakowało w całej archidiecezji Manfredonii – z powodu „nieodpowiedzialnych” decyzji arcybiskupa oraz niedbalstwa i obojętności lokalnych kapłanów – mieszkanki regionu Gargano chciały słuchać, kochać i pomagać kapłanowi, którego uważały za świętego. Były za to bardzo krytykowane. Przyciągała ich duchowość Ojca Pio, którego próbowały naśladować w modlitwie i pokucie.

Stygmatyk przyjmował je jako ofiarowane mu przez Boga córki duchowe i oczekiwał od nich zmiany życia. W misji duchowego kierownictwa widział spełnianie się Bożego planu, który polegał na ich uświęcaniu. Był dla nich „drugim Jezusem” w kapucyńskim habicie. Czy jednak wszystkie sprostały jego duchowym wymaganiom i umiały właściwie odczytać jego intencje? Trzy kobiety i ich historie. I trzy jakże różne odpowiedzi: zawód, zazdrość, zakochanie.

 

Br. Błażej Strzechmiński – kapucyn. Absolwent Papieskiego Uniwersytetu „Antonianum” w Rzymie. Autor wielu artykułów poświęconych osobie i duchowości Ojca Pio. Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie.

Artykuł i zdjęcia za: glosojcapio.pl

Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska